Przejdź do głównej zawartości

Wilgotny listopad

Był listopad ubiegłego roku, jakże odmienny od tego, który mamy obecnie. Było zimno, często siąpił deszcz, a miasto spowijała gęsta mgła oraz smog. W takiej właśnie atmosferze przemierzałem wilgotne ulice wieczorami po pracy, kierując swe kroki na Stare Podgórze, gdzie w klimatycznej kawalerce mieszczącej się w kamienicy nieopodal Rynku Podgórskiego mieszkała moja przyjaciółka Ania.

Przychodziłem do niej na pogawędki, często po drodze kupując dobre piwo lub wino, a ona częstowała mnie kolacją. Rozmawialiśmy tak w przyjemnej i luźnej atmosferze, relacjonując sobie wzajemnie miniony dzień w pracy, chwaląc się sukcesami, a czasem przełykając gorycz porażek. Prowadziliśmy również żywe rozmowy światopoglądowe, dyskutując o sensie weganizmu lub krytykując bieżącą politykę.

Ania była typem niepozornego nerda: za duże okulary, hipsterskie ciuchy z lumpeksu, włosy w nieładzie. To jedna z tych lasek, na którą nie masz ochoty dopóki się nie rozbierze i nie pokaże co potrafi w łóżku. Tak właśnie było ze mną. Zupełnie mnie nie kręciła fizycznie do dnia, kiedy zupełnie przypadkiem, siedząc jak zwykle przy herbacie, zaczęliśmy się całować. Dalej poszło błyskawicznie. W szaleńczym tempie traciliśmy kolejne części garderoby. Pamiętam, że byłem zachwycony, gdy pierwszy raz zobaczyłem i dotknąłem jej piersi, na które nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi, gdyż tonęły w obszernych swetrach lub bluzach. Były duże i jędrne a sutki sterczące i prawie tak twarde jak korki do wina. Sylwetkę miała proporcjonalnie kobiecą: wąskie ramiona i talia oraz szerokie biodra. Całości dopełniało odrobinę ciałka tu i ówdzie, oraz zawsze idealnie gładka cipka.

Tak szybko jak straciła biały, koronkowy biustonosz i figi do kompletu, ja pozbyłem się swoich czarnych, przylegających bokserek. Mój kutas już wtedy był w pełnej gotowości, pobudzony dodatkowo obejmującą go delikatną kobiecą dłonią. – „Ale ty masz ogromnego penisa!” - oznajmiła z zachwytem Ania. Cóż, do małych nie należy i zawsze zdawałem sobie z tego sprawę, ale pierwszy raz w życiu otrzymałem taki komplement! Stąd też nie byłem zaskoczony, gdy bardzo szybko znalazł się w jej ustach. Ssała go chciwie, od czasu do czasu rzucając mi lubieżne spojrzenia nie przerywając oralnych pieszczot, trzymała go jedną dłonią, a drugą delikatnie ugniatała moje jądra. Często wtedy pytała: – „Chcesz skończyć we mnie czy w moich ustach?” - tak jakby chciała dostać gotowy scenariusz tego, co miało się jeszcze wydarzyć.

Uwielbiała robić mi loda i połykać moje wytryski, a ja uwielbiałem robić jej minetę. Wiem, że zawsze z niecierpliwością czekała na moment, kiedy zejdę ustami poniżej linii pępka jednocześnie pieszcząc dłońmi wewnętrzną stronę ud i dobiorę się do jej muszelki. Największą frajdę sprawiały jej mocne i szybkie ruchy twardego języka po jej łechtaczce. Często prosiła, bym jednocześnie wkładał w nią palce, o czym początkowo zapominałem. Doprowadzałem ją w ten sposób czasem do kilku orgazmów z rzędu.



Nasza gra wstępna była przeważnie krótka, ale bardzo intensywna. Po niej Ania zwykle obracała się na bok, wypinając się w moją stronę a prawą ręką instynktownie poszukując mojego penisa, którego następnie naprowadzała na swoją mokrą norkę. Ja chwytałem ją wtedy za piersi, całowałem szyję i wchodziłem w nią mocnymi ruchami, przylegając do niej całym ciałem. Gdy to nam się nudziło, przechodziliśmy do pozycji misjonarskiej lub „na pieska”. Ta ostatnia sprawiała jej chyba największą przyjemność. Zachowywała się wtedy jak aktorka porno jęcząc i komentując w stylu – „Fuck, fuck, ale on głęboko wchodzi!”. Czasem, gdy mimo intensywnego seksu nie udawało mi się jeszcze dojść, kazała mi wstawać a sama rzucała na podłogę poduszkę, klękała na niej przede mną i kończyła dzieło ustami.

Pieprzyliśmy się tak regularnie średnio co 2-3 dni przez kilka miesięcy, dzięki czemu jesienna słota stawała się jakby bardziej znośną, a szybko zapadający zmrok cieszył na samą myśl o tym co wydarzy się wieczorem. W oczach miasto zyskiwało niepowtarzalny klimat, a Podgórze stało się na jakiś czas moją ulubioną dzielnicą, do której ciągle chętnie wracam.

M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Start!

Witajcie. Nazywam się M26. Jestem na pozór zwyczajnym facetem, na co dzień pracującym w jednej z krakowskich korporacji, mieszkającym tutaj od kilku lat, nieprzerwanie zafascynowanym pięknem tutejszych kobiet w połączeniu z klimatem tego miasta. Bloga postanowiłem założyć kierując się ciekawością co na temat seksu i erotyki mają do powiedzenia mieszkańcy Krakowa, miasta uważanego za konserwatywne. Zamierzam tutaj publikować Wasze erotyczne przemyślenia i historie przesyłane za pomocą formularza kontaktowego. Ważnym dla mnie kryterium publikacji będzie język, którym będziecie się posługiwali. Od razu mówię, że nie znoszę chamstwa i prostactwa oraz nie toleruję zbyt dużej ilości wulgaryzmów na raz. Ma być ciekawie, pikantnie i na poziomie, gdyż nie mam zamiaru sprowadzać tego bloga do poziomu rynsztoka, jaki prezentuje większość tego typu stron w Internecie. Publikowane tutaj treści będą w pełni anonimowe. Nie będę udostępniał ani w żaden sposób wykorzystywał Waszych adresów e-mail, c
Poznałem pewną panią o zawodzie lekarza psychiatry. Trochę mnie zainteresowała, ale raczej w celu rozmowy, taka sympatia. Wkrótce okazało się że ta pani (ma 35 lat) ma zaburzenia osobowości. Jest uzależniona od seksu, ma paranoję (nieuzasadnione podejrzenia) i robi histeryczne awantury. Mimo to nikt nie odebrał jej zdolności do wykonywania zawodu, jedynie zwalniali ją z pracy kilka razy. Ona pracuje w Krakowie w ośrodku leczenia uzależnień. Mariusz